Prolog.
Okno
otworzyło się gwałtownie, gdy zawiał silniejszy wiatr. Uderzyło o ścianę,
zrzucając przy tym wykonaną z porcelany figurę Merlina, leżącą jeszcze chwilę temu na
parapecie. Rozbiła się głośno, a hulający wiatr ciągle powodował, że okienko
uderzało o szarą ścianę, której farba w niektórych miejscach odpadała. Cały pokój był
mały; koło okna znajdowało się podniszczone, drewniane łóżka, zasypane
pościelą. Zaś naprzeciw łoża widoczny był kulawy stolik, wykonany z jasnego,
akacjowego drewna. Na nim leżała różdżka, a koło niej fotografia z uśmiechającą
się kobietą. Zdjęcie jednak zleciało po chwili ze stolika, z powodu wiatru, niczym ulotne wspomnienie.
- Znowu… - zabrzmiał szorstki, nieprzyjemny głos. Z góry
pościeli wyrwał się mężczyzna; nieco gruby, z bladą twarzą i
przenikliwymi, smutnymi, szarymi oczami. Jego buzia wyrażała tylko
cierpienie oraz smutek, z domieszką złości. Mężczyzna ten miał nos,
który wyglądał na niedawno złamany i bliznę rozciągającą się od brwi do jego warg. Wyglądał na sześćdziesiąt lat. Spojrzał się na okno i zamknął je, z
widocznym grymasem na buzi. Po chwili skierował wzrok na figurkę Merlina, a
raczej pozostałości z niej, leżące na ziemi.
- I tak miałem ją wyrzucić… - powiedział po chwili. – Ale ona…ona...tak lubiła tę figurkę.
Popatrzył
się na zdjęcie, które również leżało na ziemi. Podniósł je i ucałował śmiejącą
się kobietę.
- Niedługo się zemszczę, koch…
Przerwał,
słysząc głośne kroki, zmierzające w
stronę drzwi jego izby. Przeklął głośno, gdy do jego uszu dobiegł znajomy
głos. Wziął szybko różdżkę do ręki, gdy drzwiczki otworzyły się z hukiem. Już przymierzał się do rzucenia zaklęcia, gdy został potraktowany „Crucio”. Upadł na ziemię, a z
jego rąk wyleciała różdżka, tocząc się wprost do błyszczących mokasyn
mężczyzny, który wstąpił do pokoju. Wziął ją do ręki i wyszczerzył brudne zęby.
Jego twarz była pokryta znamionami, wargi peszyła blizna, a oczy wyrażały
agresję. Silną agresję.
- Myślałeś Cormacku, że mnie pokonasz swoją niby, potężną
magią? Twoja siostra także przegięła…O, co my tu mamy… - Rzucił jeszcze drugie „Crucio”
w stronę mężczyzny i rzucając jego różdżkę za drzwi, podniósł fotografię
śmiejącej się kobiety. Splunął na nie, a wijący się z bólu Cormack, bo tak został
nazwany, zaczął rzucać przekleństwami, ze łzami w oczach.
- Zamknij się…Czas wyrównać rachunki! Niby najlepszy uczeń
Slytherinu, współpracujący ze Srebrnym Wężem, po śmierci Czarnego Pana…A później zostawiłeś go i oszukałeś nas wszystkich! Myślałeś, że jak przybędziesz do tej
swojej opuszczonej chatki w środku lasu, to nikt cię nie znajdzie! Nie
pamiętasz swojej przysięgi? Głupcze…Skończysz jak Twoja plugawa siostrzyczka! –
Śmiejąc się, mężczyzna rzucił jeszcze dwa razy „Crucio”, a Cormack płakał z
bólu, który przeszywał jego ciało; każdy mięsień, każdą kości, nawet oczy zaczęły go piec. Po chwili znęcający się wykrzyczał „Avada Kedavra” i z jego różdżki wystrzelił promień zielonego światła. Cormack zastygł w
bezruchu. Jego ciało przestało się ruszać. Sprawca wyszedł z chatki,
nad którą unosił się zielony dym. Wyskoczył w powietrze i zniknął.
bardzo fajny i ciekawy prolog. Na poczatek mega fajny ! podoba mi się
OdpowiedzUsuńCiekawie, ciekawie, lubię takie fanfici. No cóż, naprawdę fajnie ';0
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuńHej ;)
OdpowiedzUsuńCiekawy prolog.
Muszę przyznać, że jestem ciekawa co będzie dalej :)
Mam nadzieję, że wytłumaczysz w następnym rozdziale kim byli ci ludzie z prologu :))
Jak narazie trudno mi ocenić, ale myślę, że masz dobry styl pisania :*
~Zaczarowana ❤
Ps. Zapraszam do mnie na : http://lily-und-james.blogspot.com
WENY ^^
Witam!
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy prolog ;) Przykuł moją uwagę. Mam nadzieję, że za niedługo dowiem się o co dokładniej chodzi, bo zaczyna się dość mrocznie.
Pozdrawiam i życzę dużo weny!
W wolnej chwili zapraszam do mnie:
http://nowagrygonka.blogspot.com/
Prolog jest naprawdę zachęcający do dalszej części. Strasznie ciekawie to opisałaś. Nie wiadomo co się dzieje, dlaczego tak tak stało i co było tego powodem. Czekam na wyjaśnienia historii zawartej w prologu ;) Życzę mnóstwa weny!
OdpowiedzUsuńPanienka Livvi