sobota, 21 maja 2016

Rozdział III.





(TEN GIF TOTALNIE - IDEALNIE ODWZOROWUJE OSTATNIĄ SCENĘ TEGO ROZDZIAŁU, SO ZAPRASZAM!) 





Rozdział III.
                Harry zadzwonił do drzwi swojego domu, ochraniając się przed deszczem teczką i czekając, aż drzwi otworzy jego żona. Minęło pół minuty, gdy się uchyliły, a Pottera powitała jego ukochana Ginny.
- Och, wreszcie jesteś! – Przytuliła go mocno, wciągając jak najszybciej do środka, by nie przemoknął jeszcze bardziej. Ze spodni i płaszcza spływały mu krople, stukając rytmicznie o kafelki w korytarzu. Zdjął więc płaszcz, wieszając go na stojaku i obdarował Ginewre pocałunkiem w policzek.
- Pół godziny temu przyszła Hermiona i Ron. Są w kuchni…Chodź. Przygotowałam Ci herbatę – uśmiechnęła się serdecznie, prowadząc go do kuchni. Rzeczywiście; małżeństwo Weasley siedziało obok siebie, sącząc napój z filiżanek.
- Złożyłeś raport Kingsleyowi? – Spytał się na wstępie Ronald, gdy Harry usiadł przed nimi na krześle. Przecząco pokiwał głową.
- Nie. Zacząłem go pisać, ale stwierdziłem, że jutro po prostu porozmawiam z Ministrem. Coś mnie niepokoi w tym wszystkim… - odparł, przecierając mokre czoło dłonią. Był bardzo zmęczony, a jednocześnie zaniepokojony sprawą z morderstwem. – Cho postara się rozpoznać kobietę ze zdjęcia. Jeżeli spotkamy się jeszcze raz z takim zabójstwem i znakiem, możemy sądzić, że Srebrny Wąż rzeczywiście istnieje i…próbuje być taki jak Voldemort. – Wzdrygnął się na samą myśl.
                Deszcz bębnił w szybę, a w pomieszczeniu zapadła niezręczna cisza. Wreszcie Ginny podała herbatę Harry’emu i dosiadła się obok niego. Hermiona odstawiła filiżankę i odgarnęła loki, podnosząc głowę.
- Muszę Wam coś powiedzieć. Chodzi o Draco… - zaczęła, a Ron, słysząc imię, od razu prychnął niezadowolony. Mimo to panna Weasley kontynuowała. – Dzisiaj się na niego natrafiłam. Na początku wyglądał normalnie, lecz nagle, gdy miałam już iść, złapał mnie za rękę i desperacko powiedział, że prosi mnie o pomoc, a potem zniknął. – Westchnęła głęboko. Dzisiejsze wydarzenie z Malfoyem nie dawało jej spokoju przez cały dzień, przez co nie mogła się nawet skupić na pracy, a zwłaszcza przy sprawie z niebezpieczną szajką czarodziejów z Londynu, którzy sprzedawali mugolom niebezpieczne substancje odurzające. Gdy dowiedziała się o morderstwie i znaku Srebrnego Węża, pomyślała, że Draco może być w to zamieszany; w końcu był młodym poplecznikiem Czarnego Pana i wywodził się ze śmierciożerczej rodziny.
- Czemu w ogóle prosił Cię o pomoc? Jak jeszcze raz go zobaczysz, to powiedz mi i się z nim rozprawie. Mojej żony się nie  zaczepia… - burknął rozgoryczony Ron, dopijając herbatę. Hermiona westchnęła głęboko.
- Chodzi mi o to…że może być zamieszany w tego Srebrnego Węża – powiedziała cicho, poprawiając wsuwkę, która podtrzymywała jej grzywkę. Oparła się wygodnie, patrząc się oczekująco na Harry’ego.
- Cóż, będę miał go na oku. Możesz mieć faktyczne podejrzenia…Nie chciałbym być niegrzeczny, ale po prostu…jestem wykończony. Chciałbym zasnąć, jutro wcześnie wstaje – Potter ziewnął, wstając z krzesła. – Widzę też, że Ron nie wygląda również na najbardziej wypoczętego. Kto wie, może jutro czeka nas dużo pracy…Żegnajcie. – Machnął ręką i wyszedł z kuchni, całując przy tym Ginny w policzek. Po chwili słychać było, jak wchodzi po skrzypiących schodach i zamyka drzwi od sypialni. Po dziesięciu minutach, Ginewra pożegnała się z małżeństwem i również dołączyła do męża, upewniając się, że Lily spokojnie śpi…
**
                Rano, Harry Potter zbudził się wcześnie. Jego żona jeszcze smacznie spała, a zegar wskazywał godzinę piątą. Nie mógł jednak spać, z powodu, że coś natrętnie stukało na parterze. Założył okulary i nakładając na siebie szlafrok, zszedł szybkim krokiem na dół. Rozejrzał się po korytarzu i dopiero po chwili ujrzał, że do domu próbuje się dobić sowa. Potter zaśmiał się i od razu otworzył okno. Szara sówka zniecierpliwienie pohukiwała, wręczyła właścicielowi list i jak najprędzej odleciała. Harry zamknął okno i usiadł w salonie, przyglądając się kopercie.
- Minerwa McGonagall do pana Pottera – przeczytał na głos napis znajdujący się w górnym roku załącznika i delikatnie otworzył powłokę. Zaciekawiony, wyciągnął natychmiast list napisany niezwykle starannym pismem pani McGonagall.
Drogi panie Potterze,
Dzisiejszej nocy woźny Filch znalazł ciało jednego z uczniów w szkolnej toalecie. Usłyszał głośny trzask i jak najprędzej poszedł do toalety, lecz uczeń był już martwy. Został potraktowany Zaklęciem Niewybaczalnym i jednocześnie uśmiercającym. Nie wiemy, kim jest zabójca. To co wstrząsnęło nas najbardziej to fakt, iż zamordowanym jest uczeń pierwszego roku; Scorpius Malfoy. Syn Dracona. Obawiam się, że…nie była to przypadkowa ofiara. Już dzisiaj, będę w Ministerstwie. Chce się z panem spotkać, zastępuje mnie tymczasowo profesor Flitwick.
Z wyrazami szacunku,
Prof. Minerwa McGonagall.
                Harry odłożył list mocno zszokowany, przypominając sobie, co mówiła Hermiona. Czym prędzej chciał wybrać się do Ministerstwa by spotkać się z panią Minerwą.  Przez chwilę rozmyślał nad związkiem tego wszystkiego; dziwne zachowania Dracona, znak Srebrnego Węża i morderstwo Cormacka. W dodatku, wie, jaka wrzawa będzie w Ministerstwie, w końcu w Hogwarcie zmarł syn dyrektora Departamentu Magicznych Wypadków i Katastrof. Siedział jeszcze chwilę skupiony, gdy z rozmyślania wyrwał go zagubiony głos swojej córki, Lily.
- Tatusiu, śnił mi się koszmar – powiedziała, od razu przybiegając do Harry’ego i wieszając mu się na szyi. – Boję się…
- A co ci się takiego śniło, kochanie? – Spytał się, przytulając mocno drobną córkę. Była cała spocona; zupełnie tak jak Harry przed lat, gdy to jemu śniły mu się koszmary z Czarnym Panem w roli głównej.
- Jak w jakimś pomieszczeniu pasującym do wielkiej łazienki, ktoś w czarnej szacie rzuca zaklęcie na jakiegoś bladego chłopca. On chyba…chhhyba umarł – zalała się łzami, wtulając się mocniej w ciało taty. Pottera zmroziło. Właśnie dostał list z wiadomością, że zmarł Scorpius Malfoy, a jej córce śnił się koszmar, gdzie widziała, jak ktoś rzuca na niego Avadę. Poczuł, jak jego żołądek się skurcza, a serce zaczęło łomotać.
- Idź do mamy, dobrze? Połóż się obok niej, przytul. Na pewno będziesz w najbezpieczniejszym miejscu na świecie. Ja…muszę się szykować do pracy. Jak zaśniesz koło mamy, żaden koszmar Ci się już nie przyśni – powiedział, próbując zachować spokojny ton, natomiast jego ciało drżało. Patrzył się niespokojnie, jak córka znika za rogiem drzwi do sypialni, po czym, nadal zszokowany, zaczął się szykować. Stwierdził, iż jak najszybciej powie o tym pani McGonagall.
**
                W Ministerstwie trwała wrzawa. Cały korytarz przemierzały dziesiątki dziennikarzy, zaś inne osoby, po prostu stały i natrętnie o czymś rozmawiali. Harry doskonale wiedział, na jaki temat plotkowali. Śmierć Scorpiusa w Hogwarcie…syna Dracona. Jego myśli były wielką mieszaniną rzeczy z minionego tygodnia i czuł, że musi z kimś o tym porozmawiać. Niezmiernie się więc cieszył, że spotka się z Minerwą, osobą odpowiedzialną oraz niezwykle mądrą. Przepchnął się przez tłum czarodziejów, którzy łypali na niego wzrokiem. Później wymijał natrętnych dziennikarzy, chcąc potraktować ich Petrificus Totalus, aż wreszcie dotarł do windy. Gdy dotarł na właściwe piętro, szybkim krokiem ponaglił do Kwatery Głównej. Gdy zauważył profesor McGonagall siedzącą wraz z Ronem, Hermioną, Clausem i Cho oraz innymi Aurorami, na przykład Susan Bones, odetchnął z ulgą.
- Och, witaj, panie Potter! – Wstała z miejsca i serdecznie uścisnęła Harry’ego.  Odwzajemnił uścisk, unosząc kąciki ust do góry. Hermiona uśmiechnęła się delikatnie widząc to powitanie, tak samo jak reszta zebranych.  Po chwili McGonagall ponownie usiadła na krześle.
- Jak wiesz…zabity został Scorpius Malfoy. Niepokoi mnie to, zwłaszcza, gdy dowiedziałam się już od panny Gran…znaczy, od panny Weasley, o zachowaniu Dracona. Ron, Claus i Cho opowiedzieli mi również o Cormacku. Najgorsze jest to, że…posiadamy tak mało informacji. – Pani McGonagall westchnęła zrezygnowana, patrząc się na Pottera.
- Czy widziano gdzieś Draco? Wypowiadał się na ten temat? – Harry skierował to pytanie do wszystkich. Jako pierwszy, głos zabrał Claus.
- Nie było go dzisiaj w Ministerstwie. Dziennikarze próbują go bezskutecznie szukać… - powiedział, krzyżując ręce na brzuchu. Harry, próbował się skupić, lecz bez żadnego skutku. Wreszcie poprosił Minerwę, aby porozmawiali osobiście. Wyszli więc na korytarz.
- Pani Minerwo…nie umiem zebrać myśli. Domniemany Srebrny Wąż i cała reszta rzeczy…pojawiła się tak szybko i nagle. – Pogładził włosy, chodząc nerwowo i wsadzając ręce do kieszeni. Była profesor transmutacji, współczująco patrzyła się na szefa Aurorów.
- Rozumiem cię – poklepała swego starego ucznia po plecach, zupełnie nienaturalnie. Harry się zdziwił. – Jest jedna rzecz o której chciałam Ci wspomnieć. Tobie, osobiście, gdyż gdybym powiedziała to Hermionie, lub Ronowi, z pewnością miałoby to jakieś skutki. Otóż to, miesiąc temu, na początku roku szkolnego, odwiedził mnie Draco. Był strasznie poddenerwowany, wszedł do mnie do gabinetu i jedyne co  mi powiedział to to, żebym uważała na jego syna. Iż jest on w niebezpieczeństwie. Wyszedł. Nie próbowałam go gonić…Siedziałam zszokowana i przejęta. Wszyscy wiemy, jaką przeszłość miał Draco. Czułam, że jest w coś zamieszany, a zwłaszcza, iż w tamtym okresie głośno było o Srebrnym Wężu. Ktoś nawet rzucił, że szuka swych poddanych w byłych Śmierciożercach. Nie powiedziałam nikomu o tym wydarzeniu, aż do teraz. – Skończyła mówić, oddychając głęboko. Stukała pantoflami o posadzkę, chodząc w kółko.
- Czyli wychodzi na to, że jak najszybciej musimy znaleźć Dracona… - zaczął Harry. Minerwa szybko mu przerwała.
- Ja poszukam go z tobą. Chyba, że chcesz, aby potowarzyszyliby Ci twoi pracownicy – spojrzała się pytająco.
- To nie będzie konieczne… - odparł Harry, zupełnie zapominając o wspomnieniu pani McGonagall o koszmarze swojej córki.
**
- Lumos! – Draco rozświetlił sobie drogę. Szedł powolnym krokiem, tak, aby nikt go nie usłyszał. Uchylił lekko drzwi i skierował różdżkę, tak, by oświetlała podłogę. Słychać było jego łkanie oraz gwałtowny oddech.
- Wiesz, że nigdy nie chciałem tego robić, ojcze…Ale przez ciebie niosę teraz na sobie brzemię. Mój syn zmarł. Z pewnością gdybym nie byłbym tym, ten plugawy Srebrny Wąż nie zagrażałby mnie oraz całej mojej rodzinie – załkał głośniej. – Cały czas czuję, że mój organizm obumiera. Komórka po komórce, a ja sam wariuje. – Podszedł do łóżka, oświetlając wychudzoną twarz swojego ojca.
- Draco…Mój kochany synu – Lucjusz Malfoy płakał. Po jego kościstych polikach spływały łzy. Dracon ani zadrgał.
- Milcz! Chciałeś mnie chronić, oddając cząstkę duszy Voldemorta mnie – tutaj głęboko odetchnął. – Pragnąłeś, abym był obrzydliwie silny i niby bezpieczny. Zapomniałeś jednak, mój plugawy ojcze, że on, Voldemort, stworzył postać, której również podarował tą samą cząstkę duszy, co mnie. Tylko, że była o wiele silniejsza. Srebrny Wąż. Ten, który mnie znalazł i naznaczył na mym ciele swój znak…Wtargnął bezprawnie do mojego ciała, wykorzystując ten jeden, pieprzony element duszy Voldemorta! AVADA KEDAVRA! – Wycelował różdżkę wprost w ciało swego ojca. Zaczął płakać i upadł na podłogę. Jego oddech stawał się coraz bardziej niespokojny…
Mój kochhhany…Twoje ciało umiera. Jestem jak toksyna, która powoli spala twoją całą duszę, umysł i komórki. Wieszz doskonale, kto zabił twojego syna. Lecz nie płacz! Niedługo do niego dołączysz. Pamiętam tylko, kto jest następnym dziedzicem łzy…dzieci Potttttera!

NOTKA OD AUTORKI

                W tym rozdziale wyjawiłam dość…dużo. Lecz to wszystko nadal jest uwikłane tajemnicą J I owszem, choć Draco jest pewną częścią tej zagadki, to z pewnością seria skupiać się na nim nie będzie :D Na pewno miarowo wszystko będzie się układało oraz wyjawiało kolejne tajemnice.

Pozdrawiam. (I TAK, PROSZĘ O KOMENTARZE ;c) 

4 komentarze:

  1. Okej, więc jestem :) Przeczytałam ten rozdział mocno zaintrygowana gifem, a gdy dowiedziałam się o śmierci Scorpiusa Malfoya: POWIEDZMY, ŻE TO BYŁA DUŻA DAWKA EMOCJI XD Mam nadzieję, że będziesz powoli wszystko wyjaśniała. Czyli wychodzi na to, że elementem tej duszy była...łza? I następnymi dziedzicami są dzieci Pottera? Muszę się jak najszybciej tego dowiedzieć :P I Czarny Pan stworzył kogoś na swój wzór, czyli Srebrnego Węża? To jest takie zagmatwane, ale I like it! Im więcej zagmatwanych rzeczy, tym lepsze uczucie przy wyjaśnieniach. Akcja zaczyna się mega rozkręcać, podoba mi się twój styl pisania i to, że tak regularnie dodajesz rozdziały.
    Pozdrawiam,
    .K.R.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje bardzo za opinie! To wiele dla mnie znaczy, bo widzę, że w komentarzach się i tak ich za wiele nie przelewa :< Mam nadzieję, że następne rozdziały będą tylko lepsze i ciekawsze!

      Usuń
  2. Dziś trafiłam na Twojego bloga i robi wrażenie! Masz fajny styl, weny w pisaniu droga koleżanko bo idzie Ci na prawdę dobrze!

    OdpowiedzUsuń
  3. Dotychczas myślałeś/-aś, że magia istnieje tylko w filmach i książkach? Nie wierzyłeś w czary ani inne zjawiska paranormalne? Myliłeś/-aś się! Magia, którą znasz z historii o Harrym Potterze jest na wyciągnięcie ręki! Jeśli chcesz...
    ...transmutować wrogów w szczury i inne gady...
    ...zmieniać wodę w wino...
    ...warzyć eliksiry...
    ...obcować z magicznymi stworzeniami...
    ...być Pazdanem Quidditcha...
    ...to nie czekaj dłużej, tylko zapisz się do Szkoły Magii i Czarodziejstwa Winsford i uwierz, że marzenia się spełniają!

    [www.winsford.xaa.pl]

    OdpowiedzUsuń

Harry Potter - Nimbus 2000 Broom